W minionym tygodniu wybraliśmy się z mężusiem na Rybitwy, czyli krakowską giełdę spożywczą. Zrobiliśmy spore zapasy, a niektóre wymagały natychmiastowej interwencji. I tak do zamrożenia zostały spreparowane brokuły, kalafior, seler i brukselka.
Cukinia została przerobiona na pyszny pomarańczowy dżem.
A część dyni, jabłek i marchewki na zdrowe i smaczne soczki. Reszta części dyni była głównym, składnikiem ciasta i ciasteczek. Niestety gotowe wypieki nie zachowały się do uwiecznienia na foto. Musicie wierzyć na słowo, że były pyszne. :)
Wcześniej odwiedziłam mamusię i z tej wyprawy przywiozłam trochę papryczki chilli i dzikiego bzu, z którego powstała fantastyczna naleweczka - trzecia już w mojej spiżarni :)
W połowie sierpnia byliśmy na ślubie mojego dobrego kumpla z LO. Na tą okoliczność wykonałam skromną karteczkę, którą się niniejszym chwalę.
A z czasów bardziej zamierzchłych ;) Dowód mojego zamążpójścia.
dżemik, mniam...
OdpowiedzUsuńbardzo ładna foteczka....
A ja nowej drodze życia, życzę:
OdpowiedzUsuńRzeczywistości pięknej jak marzenia =}
Pozdrawiam cieplutko
Asiek