Kochane!
Zakwas się nie udał i nie wpadła mi ponownie w ręce mąka żytnia, coby kolejne podejście uskutecznić, nie mówię jednak pas. Ale nie o tym chciałam.
Trudno już dalej ukrywać, że mi z tym blogiem nie specjalnie po drodze. Tłumaczyć się nie będę, bo co to zmieni?
Chciałabym za to serdecznie podziękować wszystkim, których miałam przyjemność gościć u siebie.
Jeszcze większe podziękowania zostawiam tu jednak tym, do których dane mi było zaglądać. Mam nadzieję, że jeszcze długo będziecie mnie inspirować. Odwiedziny u Was nieodmiennie owocowały niemym zachwytem dla waszej pomysłowości, kreatywności, umiejętności i innych ości. Kibicowałam Wam w Waszych bardziej i mniej codziennych sprawkach i myślę nadal to robić.
Gdyby przyszła Wam ochota sprawdzić czy żyję, zawsze możecie zajrzeć na mojego drugiego bloga, na którym również rzadko bywam, ale raczej nie planuję go porzucić zupełnie. Adres w pasku bocznym po lewej.
Nie będę przedłużać niepotrzebnie tych pożegnań. Być może kiedyś znów najdzie mnie nieodparta potrzeba i chęć, by tu poodkurzać. Tymczasem pędzę do Was, bo widzę, że się u Was dzieje :)
Rychłej wiosny życzę
Buziaki - mysz
Myszko, szkoda... Mnie też czasami ciężko znaleźć czas, a przede wszystkim wenę, no bo jednak trzeba mieć O CZYM pisać. A właśnie myślałam o Tobie w sobotę, zdejmując z jedlinowej kompozycji pewne cudne ptaszorki ;-)... ale nie odłożyłam ich na długo, muszę tylko znaleźć nowe gałązki z potencjałem ;-)
OdpowiedzUsuńBędę Cię odwiedzać na drugim blogu. Ściskam najczulej!
Szkoda. Rozumiem. Będziemy w kontakcie w "Niebie".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie