O mnie

Moje zdjęcie
Kraków, Poland
Witam na moim domowym blogu. Znajdziesz tu trochę różności. Dowiesz się, co cieszy mnie w życiu myszy domowej. Jak wyżywam się w kuchni, ogródku, pracowni - w szeroko pojętym mysim domku. Mam nadzieję, że zechcesz do mnie zajrzeć znowu, a zaglądając, skomentujesz szczerze moje poczynania. Jeśli prowadzisz bloga, chętnie wpadnę z rewizytą. :) Jeśli nie, możemy kilka zdań wymienić u mnie lub via mail: kwiatki.w.kratke@gmail.com :) Dużo słoneczka w duszy :) Pozdrawiam - mysz

niedziela, 6 listopada 2011

Przyszedł listopad




Pisałam ostatnio o "Smacznej paczce" i sama się na nią zdecydowałam. W pierwszej dostawie otrzymałam pięć herbat rozkwitających. Powyżej jedna z nich - z kwiatem chryzantemy. Świetna, radosna opcja na jesienne wieczory.

A co do jesieni - w stronach moich rodzinnych rośnie grusza. Potężna, stara, obficie darząca owocami. Babcia mówi, że gdy jesienią zniosło się je do piwnicy, to ostatnie zjadali w lipcu. Są twarde jak kamień i na surowo raczej się nie nadają do jedzenia. Jak sięgam pamięcią, gdy byłam mała, babcia gotowała takie "gruszeczki" i wtedy były pyszne :) Tego roku niestety owoce nie wpadają w miękką trawę, tylko na twardą ubitą ziemię. Co za tym idzie roztrzaskują się bezlitośnie. Nie miałam jednak serca tak ich zostawić. Pozbierałam co się dało z przeznaczeniem na upieczenie lub dżem. Stanęło na dżemie - pysznym, z kardamonem. Owoce zasypuje się cukrem na noc lub na dobę. W takim stanie możecie je zobaczyć poniżej.






Wysmażyłam je tak solidnie, że z prawie 2 kg owoców wyszło mi 250 ml słoiczki dżemu. Jego wspaniały, intensywny kolor pokażę Wam następnym razem :)

Żeby zagospodarować te dary jesieni jak najdokładniej, pozostałe gniazda nasienne i skórki zalałam wodą z cukrem i już następnego dnia poczułam charakterystyczny octowy zapach.






Wyjazd do mamusi "zaowocował" też innymi zdobyczami, poniżej cudowna, pękata, zielona butla imitująca obecnie wazon. Obok niej mniejszy, równie zielony flakonik - szperowa zdobycz, prezent od teściowej.






A to już moje pierwsze ceramiczne dzieło :) Na razie tylko "on" został wypalony. W przyszłości z przyjemnością pokażę Wam też inne moje wytworki - mam nadzieję, że już poszkliwione.






Miłej niedzieli!!!




1 komentarz:

  1. Taki ocet winny to kuchenny skarb. Jest idealny.
    Bardzo podoba mi się ten niebieściutki czajnik. Prawdziwa perełka. A w tej zielonej pękatej butelce można kupić bardzo dobre wino "Medinet"
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń