Mysz nie ma zaufania do większości "sklepowego" jedzenia. Księciu jej w tym wtóruje. W związku z czym kiełbaskę postanowiliśmy zrobić sami. Bo cóż lepszego można robić w weekend. :) Przepis znaleźliśmy tu: Wędliny Domowe. I tak, metodą prób i błędów, za trzecim podejściem (bo już nam się zdarzało popełniać weekend pod znakiem wędzarni) kiełbaska wyszła całkiem przyzwoita. Dobrze nafaszerowana, dobrze doprawiona ( czyt. nie przesolona ^^), po prostu smaczna.
A do tego na dni upalne i nieupalne napój wg myszego przepisu, czyli wrzuć, co lubisz i ciesz się smakiem. :)
W dzbanuszku: biała herbata liściasta, trawa cytrynowa, kwiat czarnego bzu, paseczki suszonej skórki pomarańczowej, zalane wrzątkiem - jeśli ma być na zimno (a tak było), to nie za dużo wrzątku, tak tylko, żeby się zaparzyło. Dopełnić zimną wodą, wkroić kilka plastrów cytryny i zasadniczo jest. Mysz jednak lubi "lepiej".
W dzbanuszku dodatkowo: sok malinowy, dwie - trzy łyżki miodu, trochę kostek lodu. Ice tea po myszemu gotowa :)
Dziś wolałabym hot tea ;) Na taką pogodę poziomkowa herbatka (a niech jej będzie, że ekspresikowa) z dużą ilością miodu. Mniam. :)
Pozdrawiam cieplutko - mysz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz